wtorek, 31 lipca 2012

Prolog


Szedł słabo oświetloną uliczką. Jego postać spowita była w mroku. Kaptur czarnej bluzy rzucał cień na bladą twarz, nie pozwalając innym jej dojrzeć. Mimo tego, że księżyc świecił, a lampy uliczne zostały niedawno włączone, wzrok przechodnia dalej pozostawał ukryty. Świeże, wieczorne powietrze niosło odgłos ciężkich kroków i tylko od czasu do czasu można było usłyszeć warkot silnika przejeżdżającego samochodu. Jednakże chyba lepiej dla innych, że wygląd nieznajomego pozostawał tajemnicą. Mimo iż rysy twarzy wydawały się być szlachetne, a sam ich właściciel przystojny i wysportowany, to spojrzenie potrafiło zmrozić nawet najcieplejszą duszę.
Czarnooki, tak na niego mówili.
Kierował się do miejsca, które odwiedzał dość rzadko. Niewielki szyld z napisem „Pub” zbliżał się z każdą sekundą. Chyba tylko w takich chwilach miał bliższy kontakt ze światem zewnętrznym. Wolał spędzać czas ze zwierzętami. Posiadał własną, niewielką stajnię i kilka koni. Zawsze miał wrażenie, że ich ciemne oczy, tak podobne do jego własnych, przeszywają mu duszę na wskroś.
Przekroczył próg tego dosyć odpychającego miejsca. Często zaglądały tu nieprzyjemne typki: bandyci, dresiarze, okoliczne żuliki. Jego miasteczko było niewielkie i wszyscy się tu nawzajem znali.
Kiedy podniósł wzrok, wesoły gwar umilkł. No tak.., ludzie lubią plotkować, to właśnie dlatego nie mają o nim zbyt dobrego zdania. Właściwie, to go nienawidzą. Nie potrafią zrozumieć tego, że jest typem samotnika. Wymyślają niestworzone historie o nim i jego rodzinie. Uważają, że sprzedał duszę diabłu, dlatego, że przeżył jako jedyny ze swojej rodziny. Najgorsze jest jednak to, że wszyscy którzy tu mieszkają, nie mają pojęcia, co wydarzyło się czternaście lat temu. Chyba tylko on sam dobrze zapamiętał ten dzień, mimo, że był sześcioletnim dzieckiem.
Podszedł do lady, usiadł na wysokim krześle i zamówił to co zwykle. Zignorował krzywe spojrzenie barmana. Był weekend i miał prawo sobie odpocząć. Zaciągnął się łykiem korzennego piwa i westchnął. Rozmowy na sali stały się zdecydowanie cichsze. Czasem zdarzyło mu się wyłapać czułym słuchem swoje nazwisko. Nie miał wątpliwości, że rozmawiają właśnie o nim. Nagle jeden z mężczyzn zaczął mówić całkiem głośno.
- Dlaczego mamy go tolerować!? - Krzepki brunecik, syn rzeźnika, jeden z odważniejszych chłopów był już nieco wstawiony. - On straszy nasze dzieci! Dezorganizuje nasze miasto! Po co nam to! Powinien się stąd wynieść!
Wszyscy podnieśli na niego zaszokowane spojrzenia. Znów zapadła pełna napięcia cisza. Mężczyzna siedzący przy barze, uśmiechną się mrocznie pod nosem i upił kolejny łyk alkoholu.
- Nie ignoruj mnie! – krzyknął awanturnik i uderzył pięścią w stół. Kufle które stały najbliżej się przewróciły, a między szklanymi naczyniami popłynęły niewielkie strumyczki piwa. W sali dało się słyszeć okrzyk sprzeciwu jednego z obecnych, który właśnie został pozbawiony zakupionego przez siebie trunku.
Mężczyzna w kapturze oparł łokcie o ladę i nie zwracał uwagi na podniesiony głos pijaka. Przechylił kufel, i wypił ostatnie krople napoju, które pozostawiły po sobie nutkę korzennego smaku. Położył na blacie kilka monet, wstał i ruszył do wyjścia. Zastanawiał się, dlaczego musi znosić obelgi i spojrzenia tych ludzi tylko po to, aby napić się trochę dobrego piwa.
- Patrzcie, jaki skubany! Uciekasz, co!? Taki sam jak ojciec, mogę się o to założyć… on też był tchórzem, i nic nie wartym ścierwem! – Ludzie którzy to usłyszeli, zamarli w bezruchu. Modlili się w duchu o to, aby mężczyzna wyszedł i puścił te oskarżenia mimo uszu. Niestety, na to było już trochę za późno…
Czarnooki zsunął z głowy kaptur i powoli odwrócił się w stronę tłumu. Wszyscy osłupieli, gdy zobaczyli, wściekłe, ostre i lodowate spojrzenie czarnych jak smoła oczu.
Rozsierdzony obelgą mężczyzna szybkim krokiem podszedł do śmiałka i bez zbędnych słów wziął zamach. Przyłożył mu w nos, a do uszu gapiów doszedł nieprzyjemny chrzęst łamanej kości. Nikt nie miał odwagi choćby pisnąć, żeby przypadkiem nie narazić się przerażającemu mężczyźnie.
Syn rzeźnika zatoczył się na pobliski stolik i zasłonił ręką nos. Po ustach i brodzie ciekła mu ciemno czerwona krew.
- Nigdy więcej nie obrażaj mojej rodziny. - Jego ton głosu był jeszcze gorszy niż spojrzenie. Zakrwawiony chłopak już nic więcej nie powiedział. Struchlał ze strachu.
Mężczyzna zarzucił kaptur z powrotem na głowę i odwrócił się w stronę wyjścia. Wrzał w nim ogień. Nagle zdał sobie sprawę, że powracanie do wydarzeń przeszłości działa jak benzyna wlana w sam środek tego wewnętrznego ogniska. Była tylko jedna rzecz, która powinna go uspokoić. Gdy tylko wróci do domu, osiodła konia i popędzi szybciej, niż kiedykolwiek wcześniej…
***
I: - No i proszę prolog mamy już za sobą, ale jak na tyle godzin pracy, to wydaje mi się to malusieńko, nie sądzisz?
P: - Już nie narzekaj. Praca przebiegła pomyślnie, efekty nas zadowalają… no i ubawiłyśmy się po pachy. Poza tym, pierwszy rozdział będzie dłuższy oraz mniej tajemniczy… ale będziecie musieli troszkę poczekać. Prolog oraz całe opowiadanie dedykujemy Miliko, którą bardzo chciałabym poznać, i która podsunęła nam ten oryginalny pomysł. Dziękuję Ci w imieniu własnym i Ikuli. Do zobaczenia w pierwszym rozdziale.

7 komentarzy:

  1. Witam ;)
    Nie umiem pisać wstępów, więc powiem tylko, że przystanęłam na tym blogu ze względu na małą ilość tekstu do przeczytania i chęci sprawdzenia czy opowiadania o parze SasuSaku są jeszcze... dobre. Przeczytanie prologu nie zajęło mi zbyt dużo czasu, więcej spędziłam go zastanawiając się czy tekst mi się podoba. Z jednej strony teoretycznie nic mu nie można zarzucić, oprócz niektórych potknięć, ale o tym później. Z drugiej strony cierpię na brak szczegółowych opisów. Wcale mi się nie podoba ta dziwna moda na pseudo tajemnicze, patetyczne, krótkie prologi. Oczywiście to tylko moje zdanie. U Was zabrakło mi na przykład dokładnego opisu tego pubu. Wiem o nim jedynie, że jest dość obskurny, ale jak on wyglądał? Jakiego koloru były ściany? Wy powinnyście zadbać o to, żeby nam przedstawić świat, w którym funkcjonuje główny bohater jak najdokładniej. To nie znaczy, że Wasz tekst jest zły, nie. On jest po prostu nieco... ubogi. I powinnyście bardziej opisywać bohaterów, bo przecież ludzie to nie tylko kolor oczu i włosów. To także rysy twarzy, sylwetka i inne szczegóły. Starajcie się też nie używać tych określeń typu czarnooki, czarnowłosy. Dla mnie są nieco... dziecinne. Poza tym, po tym jak od słowa kruczowłosy wyszedł kwiatek w postaci KROCZOwłosego... Cóż, każdy by sceptycznie podchodził do takich określeń. Boli mnie to, że na ocenialniach, wolą, ba każą używać!, określenia tego typu, żeby uniknąć powtórzeń. Moim zdaniem lepiej powtórzyć imię, niż używać takich określeń. Rozumiem, że to prolog i nie chciałyście wyjawiać imienia głównego bohatera, choć moim zdaniem jest to zbędne. Każdy się domyśli, że to Sasuke.
    Z potknięć nie podobało mi się:
    1. Stawianie przecinka po wielokropku. Tak się nie robi, naprawdę.
    2. Stawiania wykrzyknika przed znakiem zapytania. Zawsze najpierw jest znak zapytania potem wykrzyknik.
    3. Nie wiem do jakiej kategorii błędów to dać. Może stylistycznych? Chodzi mi o to:
    Mamy zdanie: "Niewielki szyld z napisem „Pub” zbliżał się z każdą sekundą." Robiąc wykres tego zdania wychodzi nam, że podmiotem jest Szyld, prawda? Teraz dalej; jak wiadomo w języku polskim jedno zdanie odnosi się do poprzedniego, czyli jeśli w powyższym zdaniu podmiotem był Szyld, to kolejne zdanie "Chyba tylko w takich chwilach miał bliższy kontakt ze światem zewnętrznym." odnosi się do ów podmiotu, czyli tego Szyldu. A mniemam, że chodziło wam o Sasuke, prawda?
    4. Są pewne określenia, których ja bym nie użyła, ale to chyba kwestia gustu i pewnego rodzaju... warsztatu. Domyślam się, że jesteś osobami dość młodymi, prawda?
    5. Jakoś wizja Sasuke galopującego na koniu w ogóle do mnie nie przemawia. Nie lubię jak młodzi pisarze myślą, że pisząc fanfiction mogą sobie pozwolić na wszystko. Istnieje coś takiego jak kanon i moim zdaniem ninja to ninja, a nie jacyś... Nie wiem jak go nazwać, w głowie mam tylko słowo dżokej. Myślałyście może nad tym, by stworzyć coś, co będzie od początku do końca Wasze? Uwierzcie mi, kreowanie własnych bohaterów od podstaw to pyszna zabawa!
    Na dzień dzisiejszy, muszę z przykrością stwierdzić, że tekst jest średni, taki zwykły i bardzo blogowy, nieco nudny. Nie ma nic, co bym zapamiętała, co zaparłoby mi dech w piersi. Zapewne, gdyby były dalsze rozdziały obecnie bym ich nie przeczytała, sądząc, że to będzie historia jakich wiele.
    Tylko nie zrozumcie mnie źle, nie spisuje Was na straty! Mam nadzieję, że będziecie się dalej rozwijać i szlifować to, co tu macie. Nie wiem jak długo już piszecie i ile macie lat, ale zdaję się na moją kobiecą intuicję, która podpowiada mi, że niewiele. ;) Każdy ma swoje początki, prawda? Zobaczymy jak to dalej pociągniecie. Dodam Was do zakładek i będę obserwować. ^^
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohayo!
    "Często zaglądały tu nieprzyjemne typki: bandyci, dresiarze, okoliczne żuliki. " --> No ten tekst o "żulikach mnie rozwalił. Jesteście naprawdę dobre w tym co robicie . Ma wszystkie kurczaki to było nie złe zabieram się za pierwszy rozdział. Będę waszą fanką. Informujcie mnie o nowościach: boku-nanka-gashaberi-kaketara.blogspot.com :3

    *.*
    Zauważyłam dwa błędy, mam szczerą nadziej, że nie zbijecie mnie za ich ukazanie. :] Chodzi o przecinki:

    " [...] dzień, mimo, że [...] " --> jeżeli piszesz "mimo że" lub mimo iż" przecinek starcza tylko przed "mimo" . ;]

    " [...] tchórzem, i nic [...] " --. przecinek przed "i" ?! :)

    Jeszcze raz powiem, że Wasza opowieść mnie zauroczyła.
    Więcej, więcej, więcej. :3

    Pozdrawiam gorąco! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wszystkie kurczaki zapomniałam ' " ' po "żulikach" :3 Gomenasai !

      Usuń
  3. Ohayo: Lubujesz się widze w tematyce SasuSaku, bardzo dobrze. trzymaj tak dalej, bo ci to wychodzi :D - do Ikuli.
    Twórczości Patki nie miałam jeszcze możliwości poznać, więc dopiero zaczynam ;)

    Wiele godzin pracy mówicie? Nie dziwię się :D

    ***
    Znalazłam kilka kruczków:

    "No tak.., ludzie" - kurde nie ma czegoś takiego, jak dwie kropki i przecinek.

    "Wszyscy osłupieli, gdy zobaczyli, wściekłe, ostre, i lodowate spojrzenie czarnych jak smoła oczu." - przed 'i' przecinek jest niepotrzebny.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział przeczytałam już dość dawno. Jedynie przez moją niechęć do okienka od komentarzy i swojego lenistwa jeszcze nie wyraziłam swojego zdania. Zacznijmy więc może od samego Prologu.
    Jako opowiadanie tematycznie związane z paringiem SasuSaku na razie nie widzę żadnego powiązania, jednak mimo to czuję, że nie zawiodę się na Waszej historii. Sam wstęp, który doskonale buduję atmosferę, choćby nawet poprzez przedstawienie naszego mrocznego Sasuke pozwala wczuć się we fragment, chociaż ten jest stosunkowo niedługi.
    Co zaś tyczy się opisywania szczegółów, na co uwagę zwróciła moja poprzedniczka, zastanawiam się, czy aby na pewno taki zabieg sprawiłby, że Wasz tekst stał się bardzie 'profesjonalny', cokolwiek to słowo oznacza. W świecie blogsfery, szczególnie jeśli chodzi o FF, czytelnicy o wiele bardziej zwracają uwagę na fabułę i sam styl pisania, który w Waszym przypadku jest lekki i przyjemny. Błędy stylistyczne znikome, a interpunkcja... Cóż, ja także po czteroletniej praktyce miewam z nią problemu, bo to w końcu przecinki, kropki, etc. One uwielbiają wyprowadzać człowieka z równowagi.
    Powiązanie głównego bohatera (czyt. Sasuke) z jazdą konną nieźle mnie zaskoczyła. Co prawda, to prawda. Trudno jest sobie wyobrazić naszego mrożącego krew w żyłach mordercę ujeżdżającego konia, jednak mimo to, jestem jak najbardziej "za". Zastanawia mnie tylko, czy owe nawiązanie pojawiło się przez to, że któraś z Was jest tym zafascynowana?
    Prolog mi się spodobał, Wasza sprawność w budowaniu zdań zachęciła, a dalsza fabuła zainteresowała, dlatego będę śledzić na bieżąco. Pozdrawiam,
    wa-shira.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Czuję się dziwnie, bo tutaj takie długie, ładne komentarze, a mój pewnie będzie przynajmniej o połowę krótszy...
    Więc... Prolog cudownie napisany. Pod względem estetycznym ortograficznym oraz, oczywiście, pod względem treści.
    Ciekawy pomysł z tymi końmi. Nie potrafię wyobrazić sobie takiego Sasuke, ale osobiście to mi to w ogóle nie przeszkadza ;p
    Na razie nie widzę związku z SasuSaku (a jestem naprawdę zafascynowana tą parą), ale czuję, że się nie zawiodę.
    Wierzę w was, dziewczyny!
    Pozdrawiam, skaczę do następnego rozdziału i proszę o powiadomienie mnie, gdy nadejdzie nowy rozdzialik :)
    Gdy najdzie was ochota, to mogłybyście zajrzeć do mnie.
    tsuki-no-kuroi-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem oczarowana. Prolog wyszedł wspaniale - cudownie opisany przebieg wydarzeń, a akcja nasuwa się już od samego początku. Przez chwilę miałam wrażenie, że czytam książkę.
    Cieszę się, że od samego początku nie ma sytuacji, gdzie pojawiłaby się Sakura. Fabuła wydaje się być ciekawa, lecz to dokładniej poznam w późniejszym czasie, gdy wezmę się za dalsze rozdziały.
    Interesujący pomysł z mrożącym krew w żyłach Sasuke, nazywanym czarnookim, który pasjonuje się końmi.
    Wybaczcie, że komentarz wyszedł krótki, lecz nie jestem w tym najlepsza. ;)
    Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny~! ;3

    OdpowiedzUsuń